Historia jako argument w debacie politycznej
Teraz z pewnością mogę Ci powiedzieć, że znam historię dowolnego kraju na planecie Zemia na tyle dobrze, ze opowiem Ci ją w kilku zdaniach. Czy miałeś historię w szkole? Czy dobrze znasz historię swojego kraju? Czy potrafisz w kilku zdaniach opowiedzieć o historii Polski kolegowi/koleżance z innego Państwa? Najlepiej kolegowi/koleżance z kraju, który graniczy z Twoim krajem. Myślałem nad tym całkiem sporo. Już minął ponad rok jak zaczęły się wydarzenia, które dotyczyły i nadal dotyczą bezpośrednio mnie i moją rodzinę. Starałem się za wszelką cenę unikać tematów politycznych w życiu zawodowym jak i prywatnym, ale widać, że to tego chyba się nie da, ani z kolegami ze studiów, ani w pracy, ani nawet w rodzinie. Teraz z pewnością mogę stwierdzić, że mogę opowiedzieć Ci historię dowolnego kraju na planecie Zemia w kilku zdaniach. No dobra może nie wszystkich krajów, ale tak 91% na pewno.
Moja historia
Z tego nudnego przedmiotu zawsze miałem tróję. Jakoś nigdy nie rozumiałem po co pamiętać te wszystkie daty, osoby, wydarzenia, konsekwencje i tp. Nie rozumiałem tego i już. Dlatego nigdy nie byłem dobry w tym i miałem co miałem. Aż jednego dnia spotkałem dziekana swojego wydziału na korytarzu, który, tak, między innymi, powiedział, że nie wypada studentowi, który ma wszystkie piątki, mieć jedyną tróje - z historii. No tak...nie wypada, warto było zdać chociażby na czwórkę w ramach ogólnouczelnianej promocji studenckiej. Otóż postanowiłem się nauczyć historii swojego kraju, a jak wiadomo nauczysz się wtedy czegoś, kiedy to się polubi. Od tego momentu jak dostałem piątkę i dostałem dyplom z wyróżnieniem lubię historię, pamiętam daty, pamiętam konsekwencje działań niektórych osób. Myślałem wtedy, że historia, którą miałem w szkole to nauka.
Otóż historia dowolnego kraju na planecie Ziemia Wyobraź, że na ścianie obók wisi sobie polityczna mapa świata. Zakmnij oczy, podejdź do mapy i palcem losowo wybierz dowolny punkt na mapie. Trafiłes w kraj X. Otwieramy podręcznik z historii tego kraju dla dzieci i czytamy między innymi taki tekst: Drogi czytelniku, trzymasz w ręku książkę z historii wielkego narodu X-aków (iksaków). Ten naród swoją historią sięga aż w starożytne czasy, gdzie w czasopismach wielkiego historyka znajdujemy pierwszą wzmiankę o odważnych, dobrych, uczciwych ludziach dalekiego i dlatego jeszcze bardziej pięknego kraju X. Ci ludzie zawsze mieli wysoki poziom moralny, szanowali swoje tradycje, czcili swoją historię, religię i drogo cenili możliwość żyć w pokoju ze swoimi sąsiedźmi. Tutaj własnie kończy się podręcznik dla pierwszej klasy. Otwieramy podręcznik z historii dla siódmej klasy: Drogi czytelniku, trzymasz w ręku książkę z historii wielkego narodu X-aków. Słynny narós X-aków zawsze żył w pokoju i nigdy nikomu nie wypowiadał wojen, nigdy nikomu nie zabierał ziemi, ani rodziny, ani, nie daj Boże, życia. Byliśmy zawsze uczciwi wobec wszystkich naszych sąsiedzi, wobec wszystkich ustaleń, spełnialismy zawsze i pełnym wymiarze wszystkie punkty umów podpisanych z naszymi sąsiedźmi. Byli również w naszej historii wielcy władcy i przewódcy. Oni byli uczciwi, odważni i nigdy nie napadali na sąsiadów, a wszystkie wojny były po to, aby bronić swoją ojczyżnę lub zjednoczyć ziemi historyczne. Pieknie, od razu obraz w mojej głowie: są dwa Państwa, każde broni się przed innym, nikt nie napada jako pierwszy.... aha i walczą o pokój w tym regionie.
To jeszcze nie koniec, czytamy dalej ... Nasi sąsiedzi zawsze chcieli zabrać nam naszą ziemie. To własnie Y-aki z kraju Y zawsze napadali na nas jako pierwsi, wypowiadali nam wojny, mordowali naszych braci i matek. Właśnie Y-kowie nigdy nie mieli swojej kultury, ani tradycji, ani słynnych pisarzy. Ich pseudo-przewódcy - to są małe złodzieje, którzy narobili więcej szkód, niż ktokolwiek inny. Nawet ich język - Y-ański, oni zapożyczyli od Z-aków, który własnie też czasami napadali na nas, i chcieli zniszczyć nasz kraj. I własnie Ty teraz jesteś w takiej ciężkiej sytuacji politycznej/ekonomicznej/kulturowej/socjologicznej/what-ever-gicznej bo nasi sąsiedzi z Państw Z i Y i nawet W doprowadzili nas do tego przez wojny, przez kłamstwo i nienawiść do nas. To właśnie Ty teraz musić życ w pokoju z tymi skurwysynami Y-kami i Z-kami, którzy zabijali Twoich dziadków, i deptali swoimi śmierdzącymi butami nasze pola pszenicy i miliony czystych duszy Twoich rodaków. To Ty teraz musisz uczyć się historii tego kraju, bo ona jest ważna, bo nie będziesz popełniał błędów naszych debili-sąsiedzi, którzy teraz żyją bogato i smieją się czasami z Ciebie i dlatego uważamy ich narodami zacofanymi, pijącymi zbyt dużo alkoholu. Ostatnia strona. Matura.
Wniosek: Oni srają na sufit - my wąchamy kwiatuszki tylko po tym jak ostatnia pszczółka uzbierała nektar Czemu tak naprawdę nauczyła mnie ta historia kraju X? My jesteśmy dobrzy, tamci sąsiedzi - źli. Oni zawsze napadali - my broniliśmy się, oni nie mają tradycji i odwagi, my jestesmy dumni z samego faktu istnienia samych siebie, oni głupi - my mądrzy, oni srają na sufit - my wąchamy kwiatuszki tylko po tym jak ostatnia pszczółka uzbierała nektar. Jakie wnioski zrobi dla siebie student o sąsiedziach - Państwach Z i Y?
Co z pozostałymi 9% Państw, które mają inną historię? Otóż okazuje się, że niektóre Państwa nie mają swojej własnej historii, to znaczy historię mają, jako taką, tylko autorem tej historii jest inny naród, z innego kontynentu. Było to dla mnie nowością, gdy przeczytałem o tym w książce Marca Ferro "Jak opowiadają historię dzieci w różnych krajach". Jak wiadomo najwięcej niewolników pochodziło z Afryki, z tamtych Państw. Co myślicie, u nich w książkach z historii jest napisane kto i gdzie wywoził tysiące afrykańczyków, a najważnejsze po co? Nie, nic takiego. Jest napisane jakoś tak: "W twoim kraju jest pełno słońca i nie musisz o niczym się martwić, jest wszystko fajnie i dobrze. A niewolnicy? Co niewolnicy? To było baaardzo dawno temu, baaardzo daleko stąd w starożytnym Rzymie: rzymianie zabierali do nielonictwa innych rzymian... No tak, zdarzało się i u nas, ale nic takiego poważnego, przecież to było wszędzie tak, więc, paaa. Matura."
Twoją historię mam głęboko gdzieś, jak z resztą swoją też, bo nie będę bronił swojej nieprawdy przed Twoją nieprawdą! Wiadomo, że historię piszą zwyciężcy. Tylko w takiej historii jest co raz mniej naukowości i prawdy, co raz więcej jest natomiast propagandy i przekłamań. Jest popyt na to? - Tak, ludzie to kupują i jedzą bo to pyszne. Tylko ja osobiście nie chcę mieć nic wspólnego z tym, nie chcę grać w tej grzę ani za jednych, ani za drugich. Nie ma sensu bronić swojej nieprawdy przed nieprawdą Twojego sąsiada, lepiej jest po prostu szanować i doceniać pokój, rozmawiać i jeszcze raz romawiać o wspólnych problemach, unikając przy tym niegatywnych konotacji opowiadając o wydarzeniach historycznych i nie używać argumentów historycznych w debatach. Od pewnego momentu nie stosuję argumentów historycznych w debatach politycznych i historycznych. A najlepiej jest w ogóle nie marnować na to czasu. To nigdy nie ma sesnu i nigdy nie prowadzi do konstruktywnego dialogu, tzn nic nigdy nie wynika pożytecznego z takiej dyskusji.
Alternatywna i prawdziwa historia - to my mordowali sąsiedni naród i szli z wojną na nich, kiedy im żyło się lepiej od nas. Myślałem nad tą kwestią bardzo długo. Kiedy w rzeczywistości historia ma prawo nauczyć nowe pokolenie rozumu i zapobiec wojnom i morderstwom? Mam pomysł na taki kurs z historii. Oto główna myśl: "Drogi czytelniku, właśnie trzymasz w ręku podręcznik z historii Twojego narodu, który zawsze troszczył się tylko o siebie. Nie zawsze dogadywał się z sąsiadującymi krajami ani ze wschodu ani z zachodu, czasami wypowiadał wojny, czasami mordował bez przyczyny, a czasami nawet zabierał innych do nielowi. Czasem Twoj naród żył lepiej, a czasem - gorzej, i kiedy było lepiej to był dumny z siebie i śmiał się z innych, a kiedy to gorzej - to zawsze przypisywał winę sąsiadowi. Twój naród popełnił wystarczająco dużo przestępstw za całą swoją historię, i to nie powinno być dumą dla Ciebie ani dla twoich dzieci. Musisz znać o tych wystkich przestępstwach popełnionych po obie strony granicy. Szanuj swoich sąsiedzi, oni też walczyli o swoją swobodę, o swóją ziemie tak samo jak i my, bo walczyliśmy przeciwko sobie. Nie róbmy tak więcej. Ucz się języków Twoich sąsiadów i ucz się rozmawiać, współpracować i zarabiac razem z nimi. Mamy dużo wspólnego, przecież żyjemy razem już nie pierwszy wiek, i warto było by teraz poznać siebie bliżej.". Marzę, żeby tak było napisano w każdym podręczniku z historii każdego kraju na planecie Ziemia.